Branża produktów dla zwierząt bardzo dba o swój wizerunek. Wspiera stowarzyszenia ochrony zwierząt, weterynarzy i naukowców. Ulubionym słowem producentów jest „naturalny” - słowo nie jest zdefiniowane w prawie i może być dowolnie używane.
Wielkie koncerny sprzedające karmę dla zwierząt są filiami wielkich koncernów spożywczych jak Nestle, czy Masterfoods, które produkują też żywność dla ludzi. Produkują olbrzymie ilości żywności, a przy tym powstaje duża ilość odpadków. W całej Europie powstaje 10 milionów ton takich odpadków rocznie.
Jednym z składników karm i pasz jest niechętnie wspominana mączka kostna - do jej produkcji są używane „odpadki z odpadków”, a taki „recykling” - którego opis przekracza granice dobrego smaku, niekoniecznie jest zdrowy dla naszych zwierzaków.
Przy czym nie chodzi tu o infekcje takie jak u ludzi „choroby cywilizacyjne” - jak cukrzyca i otyłość! Odpady do produkcji psiej żywności, czy surowce. I roślinne mają określoną trwałość - a często przewożone są na duże odległości i przechowywane przez dłuższy czas.
Afery związane z konsekwencjami spożycia zatrutych przez toksyny karm wcale nie należą do rzadkości. I tak amerykańska firma Diamond Pet Fods w 2005 roku musiała wycofać z rynku dużą ilość karmy dla psów z powodu zagrożenia aflatoksyną - trucizną wytwarzaną przez grzyb pleśniowy - kropidlak żółty.
W 2004 roku w Azji zakażeniu uległy: Whiskas, Pedigree i Kitekat. Przyczyną była spleśniała kukurydza. Pleśnienie najczęściej występuje w suchych karmach, a przecież globalny trend to właśnie suche karmy. Nie zawsze jest to po myśli ekspertów. Sucha karma zawiera o wiele więcej kalorii (przeciętna czterokrotnie) niż mokra. Zawiera też dużo węglowodanów, dzięki czemu granulki nie kruszą się (skrobia odgrywa rolę spoiwa). Udział węglowodanów w karmach suchych to z reguły 40%. Jest to niezbędne z technicznego punktu widzenia przy produkcji karm (proces ekstruzji, czyli wyciskania).
Aby karma nie zepsuła się po drodze - dodaje się do niej konserwanty. Aby karma nie śmierdziała dodaje się aromaty, cukier i słodziki, a dla poprawienia koloru barwniki. Często są to sztuczne aromaty nadające karmie zapach boczku, czy sera. Po co? Bo klienci chętnie porównują karmę dla zwierząt z własnym pożywieniem.
To nie psy kupują karmę tylko człowiek - i to jego oczekiwania stara się spełnić producent.
Ale cóż, pies jest wraz bliższym przyjacielem człowieka często wręcz uczłowieczanym. Zaspokaja potrzebę uczuć, rośnie empatia, poprawia się zdrowie.
Naukowcy z Uniwersytetu w Bufallo opublikowali pracę, w której dowodzą, że już sama obecność zwierzęcia w tym samym pomieszczeniu obniża ciśnienie krwi i zmniejsza poziom stresu, a głaskanie i przytulanie psa wywołuje wydzielanie endorfin. Ta duża bliskość i często nadmierna opieka nie zawsze wychodzą na dobre - naszym pupilom. Prostym przykładem jest chociażby czekolada - a właściwie jej składnik - teobromina. Tabliczka średniej wielkości czekolady może uśmiercić średniej wielkości psa!
Człowiek i zwierzę zbliżają się do siebie także pod względem chorób - alergia, otyłość, cukrzyca, zaburzenia - hormonalne - brzmi znajomo - a to doniesienia statystyk weterynaryjnych.
Część 1 artykułu znajdziesz tutaj
Część dalsza ciemnych stron psich karm nastąpi...